Dopóki nie zaczęłam budowy domu, nie...
4
Facebook Messenger Twitter Mail
Dopóki nie zaczęłam budowy domu, nie wiedziałam, że ciągle będę myśleć o wodzie ;) Przeczytałam w sieci sporo dzienników budów i wiele rozmów na forach. Dużo dyskusji dotyczy mostków termicznych, lambd, wyższości wełny nad styropianem lub odwrotnie ;), ale w tle jak cień pojawia się problem wilgoci. Forumowicze piszą: "żyjemy w hydrosferze". Mokra ściana = zimna ściana. Uwaga: podciąganie kapilarne. Wilgoć technologiczna a osuszacze. Regulowanie wilgotności powietrza w domu... "Woda" to temat rzeka! Z jednej strony odgradzamy się od wilgoci na wszelkie możliwe sposoby (wiadomo: beton hydrofobowy, dysperbit, izolacje przeciwwilgociowe, drenaż opaskowy, studnie chłonne, szczelny dach i uszczelnienia wokół komina czy okien połaciowych, odpowiednie ukształtowanie terenu działki...), a z drugiej strony nie możemy bez niej żyć (bez wody, nie bez wilgoci) ;) Parę tygodni temu wykopaliśmy wreszcie studnię i wkopaliśmy szambo (zachowując, oczywiście, przepisowe odległości między nimi). Co za ulga! :) Kto przeżył kopanie studni, niech wie, że to doświadczenie dla ludzi o silnych nerwach ;) Po pierwsze seria wątpliwości: czy woda będzie, jaka będzie, ile jej będzie i dlaczego tyle to kosztuje? Po drugie: system uzdatniania, hydrofor, zbiornik i cała instalacja wewnątrz domu. Kolejne koszty. Woda, to jednak podstawowa sprawa. Zanim udało nam się ją w domu zainstalować, korzystaliśmy z beczkowozu (tak powstały tynki, a niedawno wylewki). Dla upartego budującego nie ma sytuacji niemożliwych :)
Awatar
Anna 5 sierpnia 2016 23:12

Dokładnie! Mieszkałam w miejscu, w którym ściany porastał grzyb - "skutek" zalania dachu. Mimo naprawy dachu i zabezpieczenia ścian odpowiednim grzybobójem pozostaje wrażenie, że grzyb tylko czeka na właściwą okazję, żeby się reaktywować ;) Widywałam też grzyby w łazienkach w nowym budownictwie (być może jako skutek źle rozwiązanej wentylacji). Problemów wiele, ale łączy je jeden wspólny motyw ;)

Awatar
Anna 20 sierpnia 2016 23:36

Jeśli wyprofilujesz ziemię od "wyższej strony" wzniesienia tak, żeby spływała od domu, a nie na dom, to nie powinno być problemu :) My, niestety, częściowo "wgryźliśmy się w zbocze" i od północy czyhają na nas "pułapki" z tym związane ;)

Awatar
biegos164 6 sierpnia 2016 19:57

No właśnie a do tej pory myślałam, że problem wody nie dotyczy domów na zboczu, bo przecież sobie spłynie, a teraz siedzę i zastanawiam się czy spływając z góry nie wpłynie do mojego budowanego domu. To mamy zgryza jaki przyjąć poziom domu, żeby nie był wyniesiony za wysoko i nie za nisko, żeby nie podpływała woda. Mam nadzieję, że drenaż opaskowy jakoś sobie z problemem poradzi.

Awatar
To_mek 5 sierpnia 2016 11:50

Słuszna uwaga, niby woda tak jest potrzebna, a przed wilgocią każdy ucieka. Ale tu faktycznie trzeba zadbać, bo później z domu wilgoci ciężko się pozbyć.